Strona główna » Serwis główny » Aktualności » Metoda "na butelkę", czyli złodzieje samochodów w akcji

Metoda "na butelkę", czyli złodzieje samochodów w akcji

Dodano: 31. 08. 2014
Tagi: Bezpieczeństwo, Kradzież samochodu

Używają szperaków i łamaków, kradną "na śpiocha" i "na butelkę", a w skład ich grupy wchodzą paser, wozak czy rozbierak. Mowa o złodziejach samochodów, których łupem pada nad Wisłą około 15 500 aut rocznie.

Samochody kradną zorganizowane grupy przestępcze. Tworzą je członkowie specjalizujący się w poszczególnych branżach złodziejskiego rzemiosła. Można wśród nich wyróżnić złodziei zajmujących się włamaniem do samochodu i uruchomieniem go, paserów mających na celu zalegalizowanie pojazdu na podstawie fałszywych dokumentów, wozaków przewożących auto z miejsca kradzieży na z góry upatrzony parking oraz rozbieraków zajmujących się demontażem pojazdu. 

Specjaliści od włamu

Wśród osób bezpośrednio odpowiedzialnych za dostanie się do samochodu są m.in. mechanicy, ślusarze lub elektronicy, gdyż dzięki wyuczonemu zawodowi łatwiej radzą sobie z otworzeniem zamków za pomocą szperaków (specjalne przyrządy do otwierania zamka bez jego uszkodzenia) i odpaleniem silnika. W dobie zaawansowanych rozwiązań wtajemniczony w arkana złodziej, dysponujący odpowiednim sprzętem, jest w stanie bez problemu zneutralizować immobiliser, wyeliminować autoalarm komunikujący się z szyną CAN czy – za pomocą komputera – przejąć zarządzanie rozruchem pojazdu bez kluczyka. 

"Wielokrotnie spotykałem się z sytuacją, w której po odnalezieniu skradzionego pojazdu właściciel nie był w stanie uruchomić swojego auta oryginalnymi kluczykami, ponieważ immobiliser był już przekodowany - mówi - Mirosław Marianowski z firmy Gannet Guard Systems, zajmującej się namierzaniem i odnajdywaniem skradzionych obiektów.

Złodzieje niepotrafiący działać delikatnie stosują "łamaki" do forsowania zamków samochodowych. Korzystają też z niefrasobliwości właścicieli aut, którym zdarza się nie zamykać właściwie korka wlewu paliwa. Wystarczy go wykręcić i na podstawie zamka dorobić kluczyk pozwalający otworzyć drzwi i uruchomić pojazd. 

Niekiedy przestępcy są tak bezczelni, że kradną samochody w obecności właściciela. Tak giną auta z kluczykami w stacyjce i uruchomionym silnikiem pozostawione na chwilę, podczas kiedy właściciel zamyka właśnie bramę ogrodzenia lub drzwi od garażu.

Różne metody kradzieży
Złodziejska elita działa na tak zwanego "śpiocha". W godzinach nocnych, kiedy domownicy śpią, przestępcy dostają się do domu, kradną kluczyki i dokumenty, a następnie wyjeżdżają z podwórka lub garażu. 

"Pamiętam przypadek, gdy w ten sposób posesję opuściły dwa samochody klasy premium. Ten, który miał zamontowany nasz system GanTrack, został szybko zlokalizowany i zwrócony właścicielowi. Drugie auto, bez lokalizatora, bezpowrotnie utracono - wspomina Mirosław Marianowski.

Część złodziei posługuje się metodą "na stłuczkę". Polega ona na celowym spowodowaniu niegroźnej w skutkach kolizji z pojazdem wytypowanym do kradzieży w chwili, kiedy np. użytkownik próbuje wyjechać parkingu przy centrum handlowym. Zdenerwowany kierowca najczęściej wysiadając w pośpiechu z samochodu, aby zobaczyć, co się stało, zapomina o wyłączeniu silnika i zabraniu kluczyków. Wykorzystując to złodziej wsiada do jego auta i odjeżdża. 

Podobnie wygląda sposób "na butelkę". W zaparkowanym pojeździe złodzieje umieszczają plastikową butelkę pomiędzy nadkolem a oponą. W chwili, kiedy niczego nie spodziewający się kierowca rusza, słyszy dźwięki tarcia z okolic koła. Kiedy wysiada, by sprawdzić sytuację, zostaje z wyciągniętą z nadkola zmiażdżoną butelką, podczas gdy jego pojazd ze złodziejem w środku odjeżdża w siną dal. 

Istnieją jeszcze podobne metody "na kamień" lub "na koło". Bywają też kradzieże dokonywane przez zorganizowane grupy przestępcze, które lokują swojego człowieka np. w myjni, w serwisie salonu samochodowego lub opłacają pracownika, który pomaga im w zdobyciu kluczyków.

Złodzieje kradnący "na śpiocha" do swoich działań wybierają zwykle porę nocną, często po dłuższej imprezie organizowanej przez domowników. Zwolennicy techniki "na butelkę" czy "na koło" dokonają kradzieży w ciągu dnia, wykorzystując zaskoczenie osób spieszących się do pracy lub zmęczonych po pracy. 

Kradzieże z włamaniem dokonywane są najczęściej między godziną 23 a 4. Pojazdy przeznaczone do demontażu na części zwykle giną późnym wieczorem, w przeddzień giełd samochodowych i są rozbierane w kilka godzin na czynniki pierwsze. Złodzieje wykorzystują też święta, m.in. 1 i 2 listopada chętnie "zajmują się" samochodami pozostawionymi na parkingach przy cmentarzach.

A po kradzieży...
Po kradzieży samochód trafia na parking (czasem nawet strzeżony), do garażu lub "dziupli" wytypowanej wcześniej przez grupę przestępczą. Za przejechanie autem z miejsca przestępstwa do upatrzonej lokalizacji odpowiedzialny jest tzw. wozak. Następnie pojazd jest zwykle pozostawiany na kilka dni i obserwowany na wypadek, gdyby zainstalowano w nim zaawansowany alarm połączony z systemem namierzania.

"Złodzieje wiedzą, że usługi lokalizacji są coraz popularniejsze i starają się wyeliminować ryzyko namierzenia za ich pośrednictwem. Między innymi dlatego powszechnie używają zagłuszarek sygnałów GPS/GSM, na których opiera się większość systemów monitoringu - tłumaczy Mirosław Marianowski. Wskazuje, że z punktu widzenia właściciela samochodu znacznie lepszym rozwiązaniem są systemy wykorzystujące namierzanie radiowe. 

Podobnego zdania są specjaliści z wydziału do walki z przestępczością samochodową Komendy Stołecznej Policji. Podkreślają oni, że tego typu rozwiązanie jest praktycznie nie do wykrycia, a na dodatek złodzieje nie mają możliwości zakłócenia jego pracy. 

Skradzionym samochodem zajmują się paserzy, odpowiedzialni za przygotowanie odpowiednich dokumentów, dystrybucję części lub znalezienie nowego właściciela dla auta w całości. Jeśli pojazd jest przeznaczony na części, demontują go tzw. rozbieracy. 

Przezorny zawsze zabezpieczony
Czy przed kradzieżą samochodu można się ustrzec? "Z działań mających na celu minimalizację szans kradzieży przede wszystkim wziąłbym pod uwagę niestwarzanie okazji złodziejowi - podpowiada Mirosław Marianowski z Gannet Guard Systems. "Warto mieć uszy otwarte i oczy dookoła głowy w czasie podchodzenia do pojazdu przed odjazdem i po zatrzymaniu się, przed wyjściem z auta". 

"W sytuacjach podejrzanych nie należy wysiadać z pojazdu, a jeżeli już, to zawsze trzeba wyłączać silnik i wyjmować kluczyki ze stacyjki
- radzi Marianowski. Dobrym pomysłem jest wyposażenie pojazdu w nietypowe zabezpieczenia, np. odcięcie zapłonu umiejscowione tak, aby nikt poza kierowcą o nim nie wiedział. 

Namierzony – odnaleziony
Poza samym zabezpieczeniem antykradzieżowym warto pomyśleć o rozwiązaniu pozwalającym odzyskać pojazd. W tym przypadku sprawdzają się systemy oparte na monitoringu. Te najbardziej zaawansowane, jak chociażby GanTrack, pozwalają namierzyć samochody z dokładnością do kilku centymetrów, a dzięki zastosowanej technologii radiowej są niewrażliwe na działanie złodziejskich zagłuszarek. 

Niektóre urządzenia mogą też alarmować m.in. o odłączeniu akumulatora, holowaniu, nieautoryzowanym otwarciu drzwi, pokrywy bagażnika i silnika. Umożliwiają także zdalne odcięcie zapłonu (oczywiście nie w trakcie jazdy, ale po wcześniejszym zatrzymaniu się auta i wyłączeniu silnika), dzięki czemu samochód jest unieruchamiany w momencie uzgodnionym ze służbami mundurowymi, co pozwala na odzyskanie pojazdu i zatrzymanie złodziei. 
Autor: .
Źródło: Maciej Pobocha (lokalizacja.info)
0
Komentarze do:

Metoda "na butelkę", czyli złodzieje samochodów w akcji

Dodaj komentarz

Nick:
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować tutaj »
Wpisz kod z obrazka: